Świadectwo z zimowych rekolekcji Drukuj
poniedziałek, 19 maja 2014 21:37

Witajcie Kochani,

 

w związku z tym, iż logistycznie ciężko było mi być ostatnio na spotkaniach Wspólnoty, składam pisemne świadectwo, które jakiś czas noszę w sercu. Świadectwo dotyczy owocnego czasu jakiego mieliśmy zaszczyt doświadczyć całą rodziną na pierwszych tegorocznych zimowych rekolekcjach Jezus Żyje.

 

(?) Na pierwsze zimowe rekolekcje dotarliśmy w większości za ostatnie, pożyczone i podarowane pieniądze. Trochę zniesmaczona tym faktem, miałam przekonanie, że mamy tam być, jednak pomimo tego prosiłam Pana Boga o jakiś konkretny znak czy potwierdzenie, czy aby na pewno taka jest Jego wola. W drodze powrotnej z rekolekcji otrzymaliśmy konkretne potwierdzenie, że mieliśmy tu być. Podczas powrotu spotkałam bliską memu sercu Bożą kobietę, która podarowała mi kopertę, gdyż poczuła, że ma tak właśnie zrobić. W kopercie były pieniądze - dokładnie tyle, ile wydaliśmy, a właściwie - ile uzbieraliśmy na wyjazd na te rekolekcje i 50 zł więcej. Łzy napłynęły nam do oczu.

 

Czas jaki przeżyliśmy był dla nas wielkim zaskoczeniem, a to co się wydarzyło przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Mogłabym tu napisać wiele, ale podzielę się tym, co najbardziej nas poruszyło. Podczas sobotniego wieczoru uwielbieniowego, prowadzonego przez Ducha Świętego i Andrzeja Strączka, miałam obraz: mąż, rodzina, bliźniaki i słowa: ?Zatroszczę się o wszystko!? (?) Modlitwa wstawiennicza prawie dosłownie potwierdziła i dopełniła moje przekonanie, wraz z którym przyszedł wielki pokój i otwartość na nowe życie - odeszły lęk i obawa. (...) To wydarzenie spowodowało, że rzeczywiście pojawiło się nowe życie. Tak więc Kochani - dzielimy się z Wami naszą radością - jest w drodze nasze kolejne, już czwarte dzieciątko (już wiemy, że jest jedno). Cała ta sytuacja spowodowała, że nowe życie zostało całkowicie przyjęte, za co Bogu dziękujemy z głębi serca.

 

Na zakończenie bardzo dziękuję i pamiętam w modlitwie o wszystkich, którzy wspierali nas modlitwą podczas mojego pobytu z młodszym synem - Dawidkiem w szpitalu. Miał on silne zatwardzenie i nieprzyjemne dolegliwości z tym związane. Planowana była biopsja - mimo to czułam wielkie wsparcie modlitewne i pokój. Wszystko jest już w porządku. Obeszło się bez biopsji - dolegliwości minęły.

 

Dziękuję Wspólnoto i Tobie, Ojcze, za tak liczną duchową rodzinę. Jak Wielki jest Pan!

 

Zostańcie z Bogiem,
Agnieszka